Ja się boję pani z historii od pierwszej klasy, bo tak się jej kiedys wystraszyłam, że na lekcji wczoraj jak mnie zaczął brzuch boleć, cała blada się zrobiłam to do tego wcale nie oddycham i w jeden punkt się patrzę. To jest chore, ja wiem. Ale ona jest na prawdę straszna
Co do rysunkow to jeszcze nie wiem czy dodam w najbliższym czasie. Raczej później niż wcześniej ( :
Offline
ty się jej naprawdę boisz! Ale to już chyba pod stany lękowe podchodzi! musisz poszukać czegoś co odwróci twoją uwagę od niej, nie odwracając twojej uwagi od tego co ona mówi...
ja tak mam, kiedy pierwszy raz idę do szkoły... za dużo osób do poznania, to mnie przytłacza...
Offline
Ja przeważnie nauczycieli mam gdzieś i to co mówią, ale jakoś tak mam, że tak na nią reaguje. Nie mam nic do niej, bo gada ciekawie na temat, ale ona mnie przeraża, na serio. Ogółem to nie ma osoby, która by ją lubiała, ale nikt nie ma, aż tak jak ja, mimo że mi nic strasznego nie zrobila, oprócz, że wydarła sie na mnie kilka razy, ale tak samo jak na wszystkich. Nic już nie poradze : P
Offline
Belucci, ja podobnie miałam ze swoją nauczycielką języka hiszpańskiego. Babka była Hiszpanką i cały czas gadała do klasy po hiszpańsku. Słowa hiszpańskie również tłumaczyła w swoim języku. Niby szybciej mieliśmy się nauczyć, ale każdy był sfrustrowany, bo nikt nic nie rozumiał. Nauczycielka ogólnie była niemiła, wyżywała się na nas bez powodu... koszmar. Chociaż nikt jej nie lubił, tylko ja się jej bałam aż tak, że często wagarowałam na jej lekcjach w środku planu.
Kurczę, a teraz jestem w drugiej liceum, już nas straszą maturami. Jestem zdezorientowana i przestraszona, kiedy widzę, że niektórzy wiedzą na jakie studia pójdą, a ja ciągle jestem niezdecydowana.
Offline
nie martw się! to przyjdzie samo... chyba (znaczy ten pomysł na studia...)
ja też tak do końca nie jestem pewien czy chcę iśc na anglistykę...
(w końcu byłem już prawnikiem, marynarzem, archeologiem na miarę Indiany Jones'a, nawet o pracy w kanałach myślałem)
to wciąż za wcześnie dla mnie na taką decyzję, zawsze robię takie rzeczy w ostatniej chwili i rzadko żałuję...
np. technikum w którym teraz jestem wybrałem w dniu rejestracji w serwisie rekrutacyjnym, i chyba wybrałem dobrze bo po tym jednym dniu jeszcze żyję...
a co do wrednych nauczycieli to tak naprawdę nigdy takiego nie miałem... nie wiem czy poprostu jestem farciażem, czy mam jakieś przeczucia związane ze szkołą którą wybieram... jedynie wymagający nauczyciele się zdarzali, ale to norma
Ostatnio edytowany przez ma9595 (2011-09-03 22:45:04)
Offline
Ja jestem na kierunku Technik Hotelarstwa (I to całkiem przypadkiem) i przyznam, że jest bardzo trudny. Ale najlepsze jest to, że byłem 3 w szkole, który się dostał. Bo nawet jak niektórzy dostali się do zawodówki wielo... coś tam to mieli TYLKO!! 20 punktów a nawet mniej. A przypomnę, że w gimnazjum z testów miałem tylko 52 punkty, czyli najgorzej z klasy, ale dostałem też 50 (czy jakoś tak) punktów z przedmiotów. I jakoś się dostałem.
~~Skoro nie można się cofnąć, trzeba znaleźć najlepszy sposób, by pójść naprzód~~
Paulo Coelho
Offline
doobry jesteś! z testów tyle samo mieliśmy wiesz? też miałem tylko 52, ale z przedmiotów tylko 22 dostałem (idiota ze mnie!), a z językowego ile miałeś? Bo ja 43/50
Offline
Co do studiów - myślałam filologii, najlepiej angielskiej, chociaż zastanawiam się też nad polską, bo uwielbiam swój język i może pójdę w stronę wydawnictw, a konkretniej - fuchy korektora.
Zastanawiam się też nad prawem, ale to dlatego, że to w mojej rodzinie normalne (mama i babcia są prawniczkami), więc łatwo byłoby się wkręcić. Myślę też o historii sztuki i ogólnie pojętym kulturoznawstwie.
Wymagający nauczyciele mi nie straszni. Po prostu nie lubię, gdy zły dzień nauczyciela przekłada się na uczniów. Szczególnie nauczycielkom szybko zmienia się nastrój.
Co do punktów - chodzi o wyniki gimnazjalne, tak? xD
Nie pamiętam, ile miałam, ale z angielskiego dostałam 49/50 XD
Ostatnio edytowany przez Suri (2011-09-03 23:03:29)
Offline
nikt chyba tego nie lubi...
historia sztuki jest ciekawa, zwłaszcza w "Panu Samochodziku"...
Offline
Ja jeśli chodzi o studia to na pewno zamierzam kontynuować swój zawód. Czyli pójdę na hotelarkę. Skończę coś tam, ale i tak zamierzam być kelnerem/barmanem. Miałem w te wakacje mieć pracę w hotelu, ale niestety nic nie wyszło, ale nie ucieknie mi to. W końcu mam doświadczenie z praktyk : )
Tez 52? xD TO naprawdę ciekawe...
Ja miałem tylko polski i matematyczno-przyrodniczy. To był ostatni rok, kiedy jeszcze nie było angielskiego. Tak to bym własnie z anglika miał chyba 0 punktów. Bo z niego to nic nie potrafię. Na szczęście znam dobrze niemiecki
~~Skoro nie można się cofnąć, trzeba znaleźć najlepszy sposób, by pójść naprzód~~
Paulo Coelho
Offline
Ja uczyłam się trzy lata niemieckiego, ale nic z niego nie pamiętam, a j. angielski znam w miarę dobrze tylko dlatego, że czasami oglądam z angielskimi napisami lub czytam angielskie artykuły. Szkoła beznadziejnie przygotowuje. Za dużo gramatyki, zbyt mało obracania językiem.
Offline
Dlatego są potrzebne częste praktyki w liceum czy technikum. Ja miałem nawet teraz przez cały rok od września do czerwca. I nauczyłem się wiele. Szczególnie niemieckiego, bo akurat w Heweliuszu w Gdańsku dużo było Niemców czy Skandynawów, którzy mówili po niemiecku : D
~~Skoro nie można się cofnąć, trzeba znaleźć najlepszy sposób, by pójść naprzód~~
Paulo Coelho
Offline
tak... chociaż w moim przypadku nawet gramatyki nie było... wszystkiego uczyłem się sam grając w gry i czytając mangi (oto pierwsze edukacyjne zastosowanie mangi, teraz jeszcze 665 i mamy komplet), chciałbym się kiedyś komuś pochwalić tym jak umiem mówić po angielsku (bo sam tego do końca nie wiem...)
a językowca pisałem niemieckiego bo mnie do takiej klasy w gimnazjum przyjęli... (nie wiem w jaki sposób dostałem 43/50 bo jestem wstanie tylko zapytać czy mogę do toalety...)
Offline
Najlepiej być wrzuconym na głęboką wodę, bo wtedy nie ma wyboru i trzeba zacząć rozmawiać w innym języku ^^
Ma, jeśli chcesz rozmawiać po angielsku, to polecam znaleźć sobie obcojęzycznego rozmówcę na Skypie ^^
Offline
nie mam Skypa... a nawet jakbym miał to bym go nie słyszał, mam skopaną kartę dźwiękową...
z pisaniem na szczęście nie jest u mnie źle, bo z jakąś amerykanką w Lucent Heart grałem i się z nią dogadywałem... mówić chyba umiem, tylko o akcent mi chodzi, nie wiem czy jest ok...
Offline