heiwajima - 2011-08-09 13:10:08

Fandom: Durarara !!
Wybaczcie, popełniłam YAOI! Oto co brak dostępu do internetu robi z człowiekiem przez wakacje :D...
Jeżeli ktoś nie lubi opowiadań z tego gatunku, to chyba lepiej i dla jego nerwów i dla mnie będzie, jeśli nie przeczyta, prawda? ^^


Zaczynam więc...
Prolog: Nie ma mowy


Jesteś potrzebny. Ktoś przekazał ważne informacje. Chcemy współpracować. To ważne dla Niej. Daj znać. Dasz znać, prawda? Shinra
   Shizuo zastanawiał się tylko przez chwilę. Odkąd w Ikebukuro zrobiło się spokojnie, on… nudził się, tak po prostu. Praktycznie nic się nie działo. Nożownik przestał dźgać, Żółte Szaliki wyblakły, a niepożądane osoby wyparowały. No, przynajmniej nie szlajały się w zasięgu jego wzroku.
  Co do tego ostatniego to dobrze. Zdecydowanie.
  Spojrzał na wiadomość jeszcze raz. Ważne dla Niej. Duża litera, na pewno chodziło o Celty. A niewinne „my” przy „chce” oznaczało zapewne, że to on, Shizuo, będzie musiał dogadać się z tym kimś, kto jest w posiadaniu ważnych informacji. To znaczy, odwalić czarną robotę.
  Normalnie nikt o zdrowych zmysłach nie zleciłby mu czegoś takiego… Ani nawet Shinra.
  Ale przez te kilka tygodni spokoju coś się zmieniło. W małym kalendarzyku Heiwajimy było wykreślone już szesnaście dni. Szesnaście długich dni odkąd po raz ostatni rozwalił jakikolwiek automat albo samochód.
  No bo znaki drogowe to tak w sumie dla sportu…
„Twoja siła, odkąd potrafisz nad nią całkowicie zapanować, jest twoim asem w rękawie” mówił Shinra i dodawał „a jeśli te wszystkie Ikebukurowskie cwaniaczki nie mają pojęcia, że już się kontrolujesz, cóż, to idzie tylko na twoją korzyść”.
  Jednocześnie uważał, że Shizuo powinien starać się porozumiewać z innymi ludźmi.
  „No tak” – pomyślał – „Cały Shinra.” I na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.
  Tak więc, Shizuo zastanawiał się tylko krótką chwilę. A potem, wciąż z bladym uśmiechem na twarzy, odpisał.
Nie ma mowy.
***
- Wiedziałem, Shizuo! – Shinra, jeśli nie wiecznie, to prawie zawsze był podekscytowany. Zerwał się na równe nogi, przewracając przy okazji krzesło i uścisnął dłoń przyjaciela.
- Gdzie Celty? I ta druga osoba? – Shizuo podniósł krzesło i w ostatniej chwili podsunął pod siedzenie Shinry, który miał zamiar usiąść na powietrzu.
- Celty wolała zostać w domu. – Shinra nagle przestał z uwielbieniem patrzeć w brązowe oczy blondyna. Spuścił wzrok i udał, że bardzo zainteresowała go serwetka.
- Na czym polega moje zadanie? – spytał Shizuo nieco obojętnym tonem, rozglądając się ukradkiem po restauracji, w której się spotkali. Jeśli okaże się, że to kolejna ustawiona randka…
- M-możliwe, że znamy kogoś, kto zna kogoś, kto wie gdzie jest lub jest w posiadaniu głowy Celty – Shinra porwał nieszczęsną serwetkę i osuszył sobie skronie.
  Och, ta cholerna niepewność. Coś kumuluje się w powietrzu, coś, co sprawia, że krew Heiwajimy zaczyna krążyć w żyłach nieco szybciej. Jak na razie jest to jednak drobna sprawa.
- Celty to twoja dziewczyna. Czemu ja mam się dogadać z tą osobą? – uniósł brew. Shizuo zawsze unosi brew w taki złowieszczy, złowróżbny i wszystko, co jest „zło”, sposób – Shinra…
- C-co? – doktor wyglądał na przerażonego, a wzrok tym razem utkwił w drżącej brwi Heiwajimy.
- Gdybym cię nie znał, Shinra, pomyślałbym, że… no nie wiem, zaczynasz żałować, że do mnie napisałeś? – uśmiechnął się nie do końca szczerze.
- No co ty opowiadasz – mina Shinry wskazywała na to, że Shizuo trafił w dziesiątkę.
- Przejdziemy do sedna? Życie mi leci – mruknął Shizuo, zerkając na zegarek.
- To skomplikowana sprawa. Zająłbym się tym, gdybym nie musiał… zajmować się czymś innym.
Shizuo pokiwał głową ze zrozumieniem, chociaż nic nie rozumiał.
- Dobrze, no ale kiedy spotkam tego… kogoś, z kim będę współpracował?
- Powiedz mi, jak mocna jest twoja samokontrola, Shizuo? – powiedział Shinra, a raczej wymamrotał i znów wbił wzrok w wymiętą już i niechcianą serwetkę.
- Czuję się panem i władcą swojej siły – powiedział blondyn, poprawiając okulary i uśmiechając się lekko – Poważnie, nie musisz się stresować. Nie rzucam słów na wiatr. Jeszcze nigdy nie byłem niczego aż tak bardzo pewny, jak tego, że zachowam spokój, choćby nie wiem co.
- Mam nadzieję – Shinra schował twarz w dłoniach – Mimo wszystko, panuj nad sobą Shizuo-kun!
- Nie wierzysz we mnie? – Shizuo w końcu zainteresował się leżącą na stole zastawą. Shinra zaprosił go do jakiejś dziwnej, zagranicznej restauracji, więc zamiast pałeczek, na stole leżały srebrne sztućce. Shizuo wziął do ręki widelec i obracał go chwilę w dłoniach, obserwując ząbki.
- Rany boskie, odłóż to – Shinra był bliski omdlenia – Zanim cokolwiek sobie o mnie pomyślisz, weź pod uwagę to, że kocham Celty i jeśli ona chce odnaleźć głowę, ja także tego pragnę.
- Wiem o tym – Shizuo leniwie przeczesał grzywkę widelcem, który bardzo mu się spodobał.
- A osoba, która posiada naprawdę ważne informacje powiedziała, że pomoże nam…
- Tak, pisałeś już o tym…
- … Tylko wtedy, jeśli ty zostaniesz jej współpracownikiem – dokończył doktorek na jednym oddechu.
- O, to ciekawe – Shizuo wzruszył ramionami, dziabiąc widelcem swoją serwetkę – Dlaczego akurat ja? – spojrzał na Shinrę, ale ten wzrok miał już utkwiony w jakimś punkcie znajdującym się za plecami Heiwajimy. Jego twarz była jedną, wielką definicją strachu i jakiejś rozpaczliwej rezygnacji.
- Chciałem się dowiedzieć, czy te plotki o oazie spokoju i nowy image to prawda – rozbawiony głos zabrzmiał tuż nad jego uchem.
  Wszystkie jego mięśnie momentalnie napięły się, a zęby zacisnęły. Kilka błysków zapowiadających wybuch furii wpełzło mu pod powieki. Tak, oto prawdziwy sprawdzian dla jego samokontroli.
  Przez dłuższą chwilę milczał, uspokajając wrzącą w żyłach krew. Gdy wywalił już z głowy wszystkie brutalne myśli, odetchnął nieco głębiej i wciąż napięty, uśmiechnął się kącikiem ust.
- W każdej plotce jest ziarno prawdy… - delikatnie odwrócił głowę i napotkał znienawidzone spojrzenie demonicznych oczu swojego wroga numer jeden – Izaya-kun.
- Właśnie widzę – sarknął Orihara, prostując się momentalnie – Jestem pod wrażeniem.
  Po czym kopniakiem odsunął krzesło znajdujące się obok Shinry i usiadł na nim w pełni zrelaksowany, figlarnie kręcąc młynka palcami.
  Shizuo toczył jeden z największych, wewnętrznych pojedynków w historii ludzkości. Napiął wszystkie mięśnie i pozwolił tej sile się ulotnić. Przez oczy, przez dłonie…
- Shizu-chan, widelczyk ci się wygiął.

~ koniec prologu.

Tak, w sumie tu macie prolog i taki mały bonus wrażeń, bo na blogu prolog jest do pierwszego wygwiazdkowania. Jeśli macie blogi na onecie to zapraszam http://www.bitemarks.blog.onet.pl, bo tu będzie publikowane opowiadanie. Jeśli na innym forum zobaczycie jego reklamę, to bez wrzasków "plagiaaaat!" bo to zapewne ja tylko z innym nickiem : D A w razie czego pytać.

Azu-chan - 2011-10-01 19:06:20

Kocham,kocham,kocham ten paring! Cudo nad cuda <3

Baka_Deshi - 2011-10-01 19:35:33

niech pomyślę.....  czyta się całkiem przyjemnie...  mimo iż nie przepadam za fickami typowo dialogowymi, w sumie to nic tutaj takiego się nie dzieje... i nie chodzi mi o bzykanie całowanie etc, ale także sferę uczuciową... w fickach bardziej opisowych łatwiej jest ludziom opisywać, w gialogowych troszkę trudniej no i trzeba pamiętać o unikaniu powtórek ;DDD ja tamn kiedyś pisałam trochę ale to były bardziej opisówki xD ale zrezygnowałam bo miałam stykl do dutpy, więc koleżankę nakręcałam bo ona świetnie pisze ;D
ale to czesanie widelcem mnie rozwaliło xDD wiem że Shizuś bywa tępy ale żeby aż tak XDDD

Azu-chan - 2011-10-01 23:37:45

Czego to się można o bohaterach dowiedzieć z ficka xD

ciechocinek hotele